Tematem przewodnim listopadowego numeru Nowej Fantastyki jest literatura sf znad Sekwany. Jej omówienie znajdziemy w przeglądowym artykule Meddy Linger (Vive le Fantastique!), z którego dowiemy się, że Francuzi roszczą sobie prawo do pierwszeństwa w gatunku (Cyrano de Bergerac i jego Historia komiczna państw i imperiów Księżyca). Francuzi mają swoje osiągnięcia na polu literatury fantastycznej, ale jeżeli zaprezentowana w bieżącym numerze próbka ich współczesnej twórczości jest reprezentatywna dla całości, to należy ze smutkiem stwierdzić, że było to dawno i nieprawda.
Haska i Stachowicz piszą o ekranizacjach prozy Juliusza Verne'a. Czynią to, jak zwykle, zajmująco i z szacunkiem dla faktów. Dział publicystyki kończy artykuł Pawła Deptucha o Żywych trupach. Artykuł zapowiada premierę serialu, powstałego w oparciu o tę popularną komiksową serię Roberta Kirkmana. Warto jeszcze odnotować powrót na łamy pisma Galaktycznego gońca.
Reszta numeru należy do Łukasza Orbitowskiego. Orbit nie zawiódł w swoim felietonie, w którym z pasją pisze o japońskich horrorach i nie tylko, ale przede wszystkim ozdobił listopadowe wydanie prawdziwą perłą, jaką jest Noc Sobowtórów. Opowieść o tajemniczej kamienicy, skrywającej się w warszawskim Parku Skaryszewskim i jej jeszcze bardziej tajemniczych mieszkańcach, jest chyba najlepszym polskim opowiadaniem, jakie zdarzyło mi się czytać w tym roku. Rzecz utrzymana jest w konwencji horroru, a traktuje o sprawach naprawdę ważnych, takich jak poszukiwanie szczęścia i sensu życia. Czyta się świetnie, od pierwszego do ostatniego akapitu; opowieść nie gubi rytmu mimo niestandardowego stylu, budującego nastrój dziwności i grozy. Fajnie i prawdziwie opisane są relacje rodzinne głównego bohatera. Cóż więcej dodawać - gorąco polecam!
Nie wspominałem o Funkym Kovalu, ale to dlatego, że drugi odcinek nie wnosi do fabuły nic nowego. Z działu recenzji wyłowiłem interesujący tekst o Mieście i Mieście Mieville'a, którą to powieść sam zacząłem właśnie czytać, oraz bardzo krytyczny artykuł o przeróbce Przedwiośnia, której dopuścił się Kamil Śmiałkowski.
Pomyślę zatem o zakupieniu... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))