wtorek, 8 lutego 2011

Skyline

Jeśli nie oglądaliście jeszcze Skyline, to możecie czuć się jak zwycięzcy na loterii, Ja widziałem film braci Strause kilka dni temu i do dzisiaj nie mogę się po tym doświadczeniu otrząsnąć.

W Skyline nie ma nic poza dłużyznami i efektami specjalnymi. Nie wiem, jak można nakręcić naładowany scenami akcji śmiertelnie nudny film o inwazji obcych z kosmosu, ale twórcom się ta sztuka udała. Jest tam jakaś fabuła - para młodych ludzi przylatuje do Los Angeles świętować urodziny kumpla i po hucznej imprezce budzi się w środku kosmicznej napaści. Mamy też wątki obyczajowe - ona jest w ciąży, on jest w szoku, a kumpel zdradza swoją dziewczynę. Od pierwszych scen wszyscy zachowują się jak kompletni idioci, żeby w końcu skończyć jako karma dla pożerających mózgi przybyszów. O zgrozo, dla pogłębienia efektu niektóre wyczyny bohaterów można obejrzeć w kilku powtórzeniach.

Skoro bracia Strause to znani specjaliści od efektów specjalnych (X-Meni, Terminator 3, 300 itd.), to pewnie warto Skyline obejrzeć dla efektów właśnie? Nic z tego. Wszystko to już widzieliśmy. Na przykład w Matrixie, skąd skopiowano bezczelnie pomysły na latające pojazdy Obcych.

Dłużej nie będę się znęcał. Szkoda czasu.

Skyline, reż. Greg Strause, Colin Strause, Black Mondey Film Services, 2010

9 komentarzy:

  1. Kolejny film, który sobie daruję, a na który napaliłam się po reklamach. Już druga taka opinia, jaką czytam o tym filmie - to jestem przekonana, że nie ma sensu tracić pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na twojej opinii można polegać, gdyż nie znoszę takich filmów z dokładnie tych samych powodów. Przykre jest, że ostatni dobry film sf nakręcono ponad dwadzieścia lat temu. Ludzie dziwią się, gdy mówię im że po raz enty mam zamiar obejrzeć "Łowcę Androidów" czy pierwszą część Obcego, ale prawda jest taka, że tamte filmy miały klimat, były wizjonersko nakręcone, choć wcale nie epatowały na widza efektami specjalnymi. Dzisiaj tylko one się liczą w kinie, przez co do kina już od paru lat nie chodzę... :( Wczoraj wyobraziłam sobie, co by współczesne kino mogło uczynić z jedną z moich ulubionych książek Aldissa - "Cieplarnia" i aż mnie zemdliło. W końcu przy tej książce wszystkie te Skyline wymiękają ;) Ps: A Matriksa nie znoszę. Głupie to do tego stopnia, że aż przykro :) Z drugiej strony, jak już kiedyś pisałam, Residenta nie raz oglądam na nowo, ale... To chyba kwestia obsady i muzyki, bo cała reszta to stale powielany schemat :)

    Pozdrawiam serdecznie i dzięki za odradzenie tego shitu, szkoda na jego czajenie energii elektrycznej ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś jak... "Avatar";-)

    @Barbaro
    Polecam "Moon", jeśli jeszcze nie widziałaś - niskobudżetowy, niezależny SF z podejściem psychologicznym, efektów jak na lekarstwo, ale mimo wszystko dobre zdjęcia. Nieśmiało wysunę, że podobał mi się bardzo "District 9". Mimo tego hollywoodzkiego kłamu z science fiction filmową wcale nie jest tak najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Eruana :)

    "District 9" widziałam a i owszem, niezgorszy, ale to nie mój typ. "Moon" mam dopiero przed sobą, obejrzę, bo po spoilerach widzę, że tchnie on podobną nutką, jak moja ulubiona seria "Obcy" (choć teoretycznie inna tematyka... :)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miało być oczywiście chłamu nie "kłamu", coraz gorzej ze mną;-) Zdecydowanie inna tematyka, ale wydaje mi się, że Ci się spodoba:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Moon" to bardziej okolice "Solaris" czy "Odysei Kosmicznej" niż "Obcego", ale zdecydowanie polecam. Napisałbym więcej o współczesnym kinie sf, ale zajęty jestem szlifowaniem deską górskich stoków, więc może innym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O proszę, więcej osób podziela moją opinię. Ja nie zostawiłam na tym filmie suchej nitki z całościową oceną 0,5/5, za muzykę na końcu - tylko już nie pamiętam, czy za muzykę samą w sobie, czy raczej za fakt, że była na końcu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki remondacji Maarcussa obejrzałam ostatnio Moon i mi się ogromnie, ogromnie podobał, polecam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha! I to mi się podoba!
    A niebawem napiszę tu o fajnej książce, którą się teraz delektuję. Choć wszyscy o niej teraz piszą, więc nie będzie to żadna niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń