W 2010 rok Nowa Fantastyka wchodzi w odmienionej szacie graficznej i pod nowym przewodnictwem, aczkolwiek bez oficjalnego nowego naczelnego. Stery po Pawle Matuszku przejęli Adrian Markowski (wydawca) i Kamil Śmiałkowski (zastępca redaktora naczelnego). Ze stopki dowiemy się ponadto, iż stanowisko zastępcy rednacza zachował Maciej Parowski. Nowy layout wywołał wiele dyskusji wśród stałych czytelników magazynu. Moim zdaniem wielkość czcionki i kolory tła nie mają większego znaczenia - ani nie spowoduje to masowego wysypu nowych fanów pisma, ani nie zniechęci dotychczasowych. Sądzę, że nie tylko dla mnie wciąż bardziej liczy się treść niż forma.
Okładka z Funkym i Brendą nie wzięła się znikąd - co prawda nie znajdziemy w środku nowych przygód słynnej pary, ale styczniowy numer otwiera obszerny artykuł panów Deptucha, Kaczanowskiego i Wiśniewskiego o dorobku polskich komiksiarzy za granicą. Nie tylko Rosiński to w miarę chyba kompletny przegląd rodzimych rysowników i scenarzystów obrazkowych historyjek, którym udało się zaistnieć w szerszym świecie. Artykuł w sam raz dla takich jak ja - z przyjemnością sięgających po komiksy, ale nie zainteresowanych na tyle, żeby śledzić biografie ich twórców.
Na następnych stronach, przy okazji premiery najnowszego filmu Gilliama, Łukasz Żurek zaprasza nas na krótką wyprawę poprzez dotychczasowe dokonania najbardziej znanego z Pythonów. Fajnie, że NF stara się trzymać palec na pulsie i na bieżąco informować nas o istotnych wydarzeniach ze świata szeroko pojętej fantastyki. Co prawda recenzji Parnassusa tu nie znajdziemy, ale polecam tekst wszystkim, którzy jeszcze filmu nie oglądali, zwłaszcza tym, którzy dorobek twórcy Brazil znają jedynie wyrywkowo.
W dziale recenzji przykuł moją uwagę głos Jacka Soboty o Awanturach na tle powszechnego ciążenia Tomasza Lema. Z chęcią sięgnę po tę książkę, pokazującą Mistrza z mniej znanej strony. Poza tym, Kamil Śmiałkowski zdołał dokonać czegoś nie do pomyślenia - zachęcił mnie do obejrzenia Adrenaliny2 (w przeciwieństwie do Łukasza Orbitowskiego, który, o dziwo, tym razem nie zachęcił mnie do Ginger2)
W styczniowym dziale literatury tryumfuje zagranica, i to pomimo faktu, że reprezentowana jest jedynie przez Ja, robot kanadyjczyka Cory'ego Doctorowa. Opowiadanie, w 2007 nominowane do nagrody Hugo, napisane w bardzo dickowskim stylu (z uwzględnieniem lekko naiwnych pretekstowych realiów), z fajnym głównym bohaterem i jego nieprzeciętnymi kłopotami z córką, byłą żoną, przełożonymi, tajnymi agentami i sztucznymi inteligencjami. Polecam.
Stoliczek Magdaleny Kozak miał być zabawnym, odświeżającym spojrzeniem na znaną bajkę o stoliczku, co sam się nakrywał. Cóż, kilka razy się uśmiechnąłem. Mistrz porad Sebastiana Imielskiego jako tzw. "opowiadanie z dreszczykiem" jakoś tam się broni, ale nie jest to tekst, który zostaje w głowie na dłużej. Do takiego pretenduje z pewnością Z braku dowodów Ewy Bury, zwyciężczyni literackiego konkursu NF. To najlepszy tekst z działu rodzimej literatury, ale nie jest wolny od wad. Opowiadanie ma jakąś zachwianą strukturę - interesująco rozpoczęte wątki umykają gdzieś po drodze, rozczarowuje nijak związane z otwarciem zakończenie. Poza tym, zupełnie nie przekonuje wizja bardzo, bardzo odległej przyszłości. Co więcej, zupełnie nie wiem, dlaczego autorka osadziła fabułę właśnie w takiej scenerii - moim zdaniem, nic to, do ciekawego skądinąd tekstu, nie wnosi.
Okładka z Funkym i Brendą nie wzięła się znikąd - co prawda nie znajdziemy w środku nowych przygód słynnej pary, ale styczniowy numer otwiera obszerny artykuł panów Deptucha, Kaczanowskiego i Wiśniewskiego o dorobku polskich komiksiarzy za granicą. Nie tylko Rosiński to w miarę chyba kompletny przegląd rodzimych rysowników i scenarzystów obrazkowych historyjek, którym udało się zaistnieć w szerszym świecie. Artykuł w sam raz dla takich jak ja - z przyjemnością sięgających po komiksy, ale nie zainteresowanych na tyle, żeby śledzić biografie ich twórców.
Na następnych stronach, przy okazji premiery najnowszego filmu Gilliama, Łukasz Żurek zaprasza nas na krótką wyprawę poprzez dotychczasowe dokonania najbardziej znanego z Pythonów. Fajnie, że NF stara się trzymać palec na pulsie i na bieżąco informować nas o istotnych wydarzeniach ze świata szeroko pojętej fantastyki. Co prawda recenzji Parnassusa tu nie znajdziemy, ale polecam tekst wszystkim, którzy jeszcze filmu nie oglądali, zwłaszcza tym, którzy dorobek twórcy Brazil znają jedynie wyrywkowo.
W dziale recenzji przykuł moją uwagę głos Jacka Soboty o Awanturach na tle powszechnego ciążenia Tomasza Lema. Z chęcią sięgnę po tę książkę, pokazującą Mistrza z mniej znanej strony. Poza tym, Kamil Śmiałkowski zdołał dokonać czegoś nie do pomyślenia - zachęcił mnie do obejrzenia Adrenaliny2 (w przeciwieństwie do Łukasza Orbitowskiego, który, o dziwo, tym razem nie zachęcił mnie do Ginger2)
W styczniowym dziale literatury tryumfuje zagranica, i to pomimo faktu, że reprezentowana jest jedynie przez Ja, robot kanadyjczyka Cory'ego Doctorowa. Opowiadanie, w 2007 nominowane do nagrody Hugo, napisane w bardzo dickowskim stylu (z uwzględnieniem lekko naiwnych pretekstowych realiów), z fajnym głównym bohaterem i jego nieprzeciętnymi kłopotami z córką, byłą żoną, przełożonymi, tajnymi agentami i sztucznymi inteligencjami. Polecam.
Stoliczek Magdaleny Kozak miał być zabawnym, odświeżającym spojrzeniem na znaną bajkę o stoliczku, co sam się nakrywał. Cóż, kilka razy się uśmiechnąłem. Mistrz porad Sebastiana Imielskiego jako tzw. "opowiadanie z dreszczykiem" jakoś tam się broni, ale nie jest to tekst, który zostaje w głowie na dłużej. Do takiego pretenduje z pewnością Z braku dowodów Ewy Bury, zwyciężczyni literackiego konkursu NF. To najlepszy tekst z działu rodzimej literatury, ale nie jest wolny od wad. Opowiadanie ma jakąś zachwianą strukturę - interesująco rozpoczęte wątki umykają gdzieś po drodze, rozczarowuje nijak związane z otwarciem zakończenie. Poza tym, zupełnie nie przekonuje wizja bardzo, bardzo odległej przyszłości. Co więcej, zupełnie nie wiem, dlaczego autorka osadziła fabułę właśnie w takiej scenerii - moim zdaniem, nic to, do ciekawego skądinąd tekstu, nie wnosi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz