Motywem przewodnim majowego numeru Nowej Fantastyki są podróże w Kosmos. Niestety, próżno szukać tego wątku w publikowanej prozie. Od biedy można za takowy uznać odwiedzający Ziemię statek Obcych, który pojawia się w Mrówce Marcina Maliszewskiego. Jest to jednak tekst, o którym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć - napisany nieciekawym językiem, z niewiarygodnymi bohaterami i mało odkrywczą fabułą.
Nieco lepiej wypada Idol Pawła Ciećwierza, kolejna z odsłon przygód antypatycznego nekromanty Brighelli - historia szantażu, opowiedziana przyzwoitym językiem, choć z nieco naiwną, moim zdaniem, wizją Polski niedalekiej przyszłości. Odmienną wizję naszej ojczyzny zaprezentował Jakub Żulczyk, szkoda tylko, że kosztem logiki i rozumu. Nie wątpię, że jego postapokaliptyczne Rzuty kośćmi znajdą entuzjastów, choćby ze względu na liczne wulgaryzmy i barwne opisy rozmaitych okropieństw, jednak sensu w nich nie znalazłem.
Wytchnieniem okazała się lektura Dozorcy systemu Kazimierza Nagórskiego. Wydawałoby się, że historia dziwacznych Deszczowców, wcielających się w ludzi, aby bronić Wszechświat przed Autowcami, osadzona w polskich realiach, nie może się obronić. A jednak. Połączenie świetnie poprowadzonej narracji i ciekawego bohatera wytworzyło tę odrobinę magii, która sprawiła, że tekst nie ulotnił się z pamięci zaraz po przeczytaniu.
Autorów zagranicznych reprezentuje w majowym numerze jedynie Neil Gaiman w króciutkich Żeńskich końcówkach. To opowiadanko wygląda na naprędce sklecony szkic do opowieści, która mogłaby rozwinąć się w kierunku horroru lub psychologicznego dreszczowca. W zaprezentowanej postaci pozostaje jedynie napisaną dla zabicia nudy wprawką.
Miało być o podboju Kosmosu. I jest trochę w publicystyce - przede wszystkim w eseju o naiwnych jego wizjach, snutych przez pionierów literatury fantastycznej (Powrót z gwiazd Michała Wiśniewskiego). Dalej Piotr Cholewa konfrontuje wyobraźnię Clarke'a i Kubricka z rzeczywistością, która właśnie ją dogania (Rok Odysei). Najbardziej godne polecenia z działu publicystycznego są chyba Idee, które nie zmieniły świata, czyli patenty z lamusa duetu Haska/Stachowicz - masa zabawnych ciekawostek z bogatego repertuaru naszych dawnych wynalazców. Poza tym, cienko - nawet Łukasz Orbitowski mnie zawiódł tym razem, pewnie dlatego, że wolę jak odświeża starsze, przeważnie zapomniane już produkcje.
Gdybym chciał być złośliwy, napisałbym, że majowy numer Nowej Fantastyki stanowi dowód na słuszność tezy, zaprezentowanej w jego wstępniaku. O upadku literatury fantastycznej. Ale nie jestem złośliwy, a i fantastyka ma się, według mnie, całkiem dobrze.
Nieco lepiej wypada Idol Pawła Ciećwierza, kolejna z odsłon przygód antypatycznego nekromanty Brighelli - historia szantażu, opowiedziana przyzwoitym językiem, choć z nieco naiwną, moim zdaniem, wizją Polski niedalekiej przyszłości. Odmienną wizję naszej ojczyzny zaprezentował Jakub Żulczyk, szkoda tylko, że kosztem logiki i rozumu. Nie wątpię, że jego postapokaliptyczne Rzuty kośćmi znajdą entuzjastów, choćby ze względu na liczne wulgaryzmy i barwne opisy rozmaitych okropieństw, jednak sensu w nich nie znalazłem.
Wytchnieniem okazała się lektura Dozorcy systemu Kazimierza Nagórskiego. Wydawałoby się, że historia dziwacznych Deszczowców, wcielających się w ludzi, aby bronić Wszechświat przed Autowcami, osadzona w polskich realiach, nie może się obronić. A jednak. Połączenie świetnie poprowadzonej narracji i ciekawego bohatera wytworzyło tę odrobinę magii, która sprawiła, że tekst nie ulotnił się z pamięci zaraz po przeczytaniu.
Autorów zagranicznych reprezentuje w majowym numerze jedynie Neil Gaiman w króciutkich Żeńskich końcówkach. To opowiadanko wygląda na naprędce sklecony szkic do opowieści, która mogłaby rozwinąć się w kierunku horroru lub psychologicznego dreszczowca. W zaprezentowanej postaci pozostaje jedynie napisaną dla zabicia nudy wprawką.
Miało być o podboju Kosmosu. I jest trochę w publicystyce - przede wszystkim w eseju o naiwnych jego wizjach, snutych przez pionierów literatury fantastycznej (Powrót z gwiazd Michała Wiśniewskiego). Dalej Piotr Cholewa konfrontuje wyobraźnię Clarke'a i Kubricka z rzeczywistością, która właśnie ją dogania (Rok Odysei). Najbardziej godne polecenia z działu publicystycznego są chyba Idee, które nie zmieniły świata, czyli patenty z lamusa duetu Haska/Stachowicz - masa zabawnych ciekawostek z bogatego repertuaru naszych dawnych wynalazców. Poza tym, cienko - nawet Łukasz Orbitowski mnie zawiódł tym razem, pewnie dlatego, że wolę jak odświeża starsze, przeważnie zapomniane już produkcje.
Gdybym chciał być złośliwy, napisałbym, że majowy numer Nowej Fantastyki stanowi dowód na słuszność tezy, zaprezentowanej w jego wstępniaku. O upadku literatury fantastycznej. Ale nie jestem złośliwy, a i fantastyka ma się, według mnie, całkiem dobrze.
Nowa Fantastyka 05/2010, Wyd. Prószyński Media, Warszawa 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz