piątek, 3 września 2010

Nowa Fantastyka 08/2010

Za mną lektura kolejnego egzemplarza mego ulubionego (wciąż) magazynu. Nie wiem, czy z sentymentu, czy też z obawy przed wywoływaniem wilka z lasu, postanowiłem odtąd skupiać się głównie na tym, co w Nowej Fantastyce dobre. To już nie moja wina, że długość notek trochę na tym ucierpi...

Na początek spodobało mi się, w jaki sposób Jakub Winiarski w swoim wstępniaku wkłada szpilę rodzimym twórcom. Posługuje się przy tym cytatem z Woody Allena, który przytoczę tu w całości: "Chciałbym nakręcić wielki film, ale pod warunkiem, że nie przepadnie mi rezerwacja w ulubionej restauracji". Z całego działu publicystyki na następnych stronach polecam wywiad z Jarosławem Grzędowiczem. Autor Pana Lodowego Ogrodu prezentuje się jako rozsądny facet, twardo stąpający po ziemi, trzeźwo patrzący nie tylko na nasz rynek wydawniczy, ale także na własą twórczość. Nie znam osobiście, ale polubiłem od pierwszego słowa. Wywiad z Bogusławem Polchem też warto odnotować, bo jest zapowiedzią październikowego bliskiego spotkania z... Funkym Kovalem (Oh, yeah!)

Dział recenzji to, niestety, tradycyjny już przegląd pełnych wampirów i zakochanych w nich naiwniaczek produktów dla młodzieży. Na tym tle wybija się króciutka reklama zbioru opowiadań Miéville'a W poszukiwaniu Jake'a. Z kolei w dziale recenzji filmowych Joanna Kułakowska nie poleca Czwartego stopnia Osunsanmiego, a Przemysław Pieniązek wybrzydza trochę na "Istotę" Nataliego. Orbitowski nie zawodzi, wyciągając na światło dzienne kolejny koszmarek z lat osiemdzisiątych. Tym razem trafiło na The Lair of the White Worm Kena Russella, z Hugh Grantem w roli głównej.

Proza w sierpniowym numerze nie zaskakuje in minus, choć nie znalazłem w niej nic, co zdołałoby mnie poruszyć. Łukasz Dęboróg i Jakub Kamiński próbują mierzyć się z niedawną powodziową traumą. Piweńko tego drugiego czyta się lepiej, choć fantastyki tam tyle, co na lekarstwo. Mike Resnick przedstawia swoją wersję Narzeczonej Frankensteina i choć świeże i przyjemne, opowiadanie pozostaje jedynie rozbudowaną anegdotą. Z dwojga tekstów Olgi Gromyko, polecam Pomysły i Domysły. To lekka fantasy, której bohaterka to taki Geralt w spódnicy, tylko z większym poczuciem humoru i dystansem do świata. Co prawda ten świat jakby przyjaźniejszy, więc pewnie jej łatwiej...

Nowa Fantastyka 08/2010, Wyd. Prószyński Media, Warszawa 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz